KiO: Książęce- nieopłacalne osiedle

Osiedle Książęce jest częścią Skarżyska-Kamiennej od roku 2000, od czasu reformy administracyjnej. Wcześniej było wsią Skarżysko Książęce, podlegającą burmistrzowi Szydłowca. Skarżysko-Kamienna stało się miastem powiatowym między innymi dzięki przyłączeniu miejscowości Skarżysko Książęce. Mieszkańcy Książęcego liczyli wówczas, że z ich integracji ze Skarżyskiem-Kamienną wynikną same korzyści: lepsza komunikacja, remont dróg, inwestycje. Słowem: rozwój.
Nic takiego nie nastąpiło.
Przed znalezieniem się w granicach Skarżyska Książęce miało swoje centrum kulturalne w miejscowym Domu Kultury, skupiającym mieszkańców – od najmłodszych do najstarszych - na zajęciach o bardzo różnym charakterze: można się było zapisać na kurs tańca, robić zdjęcia w kole fotograficznym, należeć do sekcji karate; organizowano pokazy filmowe i koncerty, wystawy, dyskoteki, turnieje szachowe i tenisa stołowego. W tym samym budynku mieściła się bogata biblioteka i czytelnia czasopism. Było to tętniące życiem miejsce spotkań. Skarżysko nie było zainteresowane kontynuowaniem tej działalności, Dom Kultury zamknięto, budynek sprzedano prywatnej osobie. Nie opłacało się go utrzymywać.
Następnym przedsięwzięciem, które się nie opłacało miastu, była miejscowa przychodnia. Ją również zamknięto. Przez pewien czas władze zamierzały wydzierżawić siedzibę byłej przychodni hospicjum, ale pomysł upadł. Budynek stoi zatem pusty, niszczeje. Zajęcie się nim też się widocznie nie opłaca.
Rozwiały się także nasze złudzenia dotyczące nowych dróg. Zwłokę w inwestycjach drogowych tłumaczono planowanym przeprowadzeniem sieci kanalizacji, która wymusiła taką a nie inną kolejność działań. Czekaliśmy więc cierpliwie. Teraz, gdy budowę kanalizacji rozpoczęto, okazało się, że między Urzędem Miasta, który przygotował tę inwestycję, a Starostwem, odpowiedzialnym za drogi w tym rejonie, nie ma żadnej komunikacji. W budżecie Starostwa nie ma pieniędzy na ten cel. Nie planuje się remontu nawet bardzo niebezpiecznej ulicy Kopernika, na której wielokrotnie dochodziło do wypadków, także śmiertelnych.
To wszystko budzi w mieszkańcach Książęcego rozgoryczenie. Jak to możliwe, że w jednej dzielnicy miasta opłaca się fontanna i klomb, a w drugiej nie opłaca się ośrodek zdrowia i biblioteka? Dlaczego w niektórych miejscach ulice były remontowane już kilkakrotnie, a w innych nie zdążyły nawet powstać? Dlaczego władze skupiają się tylko na centrum miasta, traktując obrzeża jako rejony mniej ważne, a ich mieszkańców jak obywateli drugiej kategorii, mimo że podatki płacą takie same? W jaki sposób w praktyce realizowana jest głoszona przez pana prezydenta „strategia zrównoważonego rozwoju”? Z naszej perspektywy widać raczej rażący brak równowagi.
Polityka władz wobec naszego osiedla boli tym bardziej, że wszelkie tutejsze obiekty użyteczności publicznej budowane były przez mieszkańców w czynie społecznym, częściowo dzięki składkom; byli tacy, którzy oddali za darmo ziemię pod te inwestycje. Przykro patrzeć, jak to wypracowane przez lata wspólne dobro ginie, marnieje albo jest sprzedawane, a zyski dzielone gdzieś ponad naszymi głowami.
Władze miasta nie konsultują z nami swoich planów. Pojawiają się tylko wtedy, gdy chodzi o zdobycie naszych głosów w wyborach albo możliwość pochwalenia się w stolicy sukcesami naszych dzieci. Poza tym nie widzą w nas partnera.
Po dziesięciu latach od zmiany statusu Książęce jest w gorszym stanie niż było. Nie tyle cofnęło się w rozwoju, ile zostało cofnięte. Nie zintegrowało się ze Skarżyskiem-Kamienną, przeciwnie, z powodu niszczejących dróg komunikacja jest utrudniona. Ostatni autobus w dni wolne od pracy, gdy można pomyśleć o rozrywce czy skorzystaniu z oferty kulturalnej miasta, odchodzi o godzinie siedemnastej. Potem jesteśmy praktycznie odcięci od centrum.
Z czym zatem wchodzi osiedle Książęce w 2011 rok? Bardziej trafne byłoby pytanie: bez czego. Odpowiedź brzmi: bez dróg, bez chodników, bez kanalizacji, bez Domu Kultury, bez przychodni, bez należytej komunikacji, bez inwestycji, bez zrozumienia naszych problemów; za to ze strachem, że jedyna tutejsza instytucja, której władze dotąd nie zamknęły, czyli szkoła, może także okazać się „nieopłacalna” według czyichś szalonych rachunków i zostanie nam odebrana.
To moja osobista ocena, ale sądzę, że wielu moich sąsiadów podpisałoby się pod nią. Jesteśmy bowiem traktowani przez włodarzy miasta i powiatu jak lamus, którego się gościom nie pokazuje i rzadko się odwiedza; chyba że trzeba odkurzyć jakiś stary fotel przed wystawieniem go na Allegro, gdy kasa świeci pustkami.
Anna Nurzyńska
Dział komentarze i opinie powstaje z materiałów nadesłanych na naszą skrzynkę redakcyjną.
Chcesz podzielić się opinią, skomentować skarżyską rzeczywistość, nie boisz się oceny ze strony użytkowników portalu? - pisz!
Chcesz podzielić się opinią, skomentować skarżyską rzeczywistość, nie boisz się oceny ze strony użytkowników portalu? - pisz!